Niezliczone rzesze towarzyszyły w ostatniej drodze śp. Grzegorzowi Stecowi, który zmarł nagle podczas ćwiczeń Wojsk Obrony Terytorialnej. 34-latek spoczął na cmentarzu w Przybówce. Pogrzeb odbywał się według ceremoniału wojskowego.

Na pogrzebie zgromadzili się licznie żołnierze w mundurach, towarzysząc swojemu koledze w jego ostatniej drodze. Obecni byli także mieszkańcy wsi, sąsiedzi, znajomi i wszyscy, którzy chcieli oddać hołd człowiekowi pełnemu energii, uśmiechu i bezinteresownego serca. Uroczystą homilię wygłosił kapelan wojskowy, który podkreślił, że życie Grzegorza było świadectwem służby – zarówno wobec ojczyzny, jak i wobec najbliższych.

Podczas pożegnania odczytano mowę pogrzebową. – Nie zostanę sam, bo zostałem w naszej pamięci. Chcę, żebyście mnie zapamiętali takim, jakim byłem – uśmiechnięty, pełen energii i gotowy wyciągnąć rękę, gdy ktoś potrzebował. Tak bardzo wierzyłem w ludzi i w to, że dobro wraca – odczytała symboliczny list Mariola Knap-Piotrowska z Zakładu Pogrzebowego Feniks.
Te słowa przywołały wspomnienia o człowieku, który nigdy nie przechodził obojętnie wobec drugiego człowieka. Jego pasją była piłka nożna – na boisku i poza nim dawał z siebie wszystko, ucząc młodszych nie tylko gry, ale też hartu ducha.


– W piłce nożnej znalazłem swoją radość i sposób na to, by pomagać innym – czy to młodym chłopakom na treningach, czy każdemu, kto chciał być silny nie tylko ciałem, ale i duchem. Sport nauczył mnie walczyć i nigdy się nie poddawać – brzmiały wypowiedziane przez Knap-Piotrowską.
Dla Grzegorza szczególnym zaszczytem było noszenie munduru Wojsk Obrony Terytorialnej. Ostatni rok jego życia naznaczony był służbą, która stała się dla niego powołaniem.

Mundur żołnierza to było dla niego coś bardzo ważnego. Bóg – chciałbym służyć, bronić ojczyzny, dawać z siebie wszystko, tak jak dawałem rodzinie i bliskim. Był nie tylko żołnierzem i sportowcem, lecz przede wszystkim kochającym członkiem rodziny.

Na zakończenie zabrzmiał jakby testament jego życia. – Wiem, że dziś czujecie ból i pustkę, ale nie płaczcie zbyt długo. Niech łzy zamienią się we wspomnienia – o wspólnych świętach, żartach, boisku, o tych małych chwilach, które dla mnie były całym światem. Bo życie, nawet jeśli krótkie, może być pełne i przeżyte sercem – odczytała w symbolicznej mowie pogrzebowej M.Knap-Piotrowska.
Podczas ceremonii na cmentarzu w Przybówce wybrzmiała salwa honorowa w wykonaniu Kompanii Honorowej Wojsk Obrony Terytorialnej:

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy.