W Skołyszynie odbyła się piąta akcja honorowego krwiodawstwa. – Oddaje krew, bo chcę pomóc innym. Mnie to nic nie kosztuje – podkreśla Wioleta Papciak z OSP KSRG Skołyszyn, która kolejny rok oddaje krew.

Wydarzenie zostało zorganizowane przez miejscową jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej w Skołyszynie oraz Strażacki Klub Honorowych Dawców Krwi w Gogołowie. Całość została przeprowadzona we współpracy z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Rzeszowie. Pod remizę w Skołyszynie podjechał autobus Narodowego Centrum Krwiodawstwa i można było oddać krew od godz. 9 do 13.

Termin wydarzenia – tuż przed majówką – nie był przypadkowy. – Można zyskać dwa dodatkowe dni wolne do majówki – tłumaczy Grzegorz Świstak, prezes zarządu Strażackiego Klubu Honorowych Dawców Krwi w Gogołowie. Uczestnicy, którzy oddali krew, mogli bowiem skorzystać z ustawowego przywileju dwóch dni wolnych od pracy.

Jak przebiegało oddawanie krwi? Cały proces zaczynał się od rejestracji z dowodem osobistym, następnie dawca przechodził wstępne badania diagnostyczne oraz konsultację lekarską. Jeśli lekarz wyraził zgodę, krew była pobierana na specjalnych fotelach wewnątrz autokaru.


Oddawanie krwi to nie tylko gest solidarności, ale także forma dbania o własne zdrowie. Każdy dawca otrzymuje wyniki badań, które mogą wskazać ewentualne problemy zdrowotne. Nie bez znaczenia są także przywileje związane z tytułem „Zasłużonego Honorowego Dawcy Krwi”. Kobiety, które oddadzą 5 litrów, a mężczyźni – 6 litrów krwi, zyskują prawo do korzystania z opieki zdrowotnej poza kolejnością. – Ten tytuł wraz z tą czerwoną legitymacją jest przepustką do lepszej opieki zdrowotnej. Osoby z tytułem honorowego dawcy są przyjmowane bez kolejki, bardzo szybko – podkreśla

Grzegorz Świstak, który swoją przygodę z krwiodawstwem rozpoczął w 1995 roku, oddał już ponad 30 litrów krwi. Choć ze względów zdrowotnych nie może więcej oddawać, nadal aktywnie promuje ideę honorowego krwiodawstwa. – To nie zwalnia mnie już z tego bakcyla, który łapnąłem z krwiodawstwem. Teraz skupiam się na promocji krwiodawstwa i na organizacji akcji – dodaje.

Tegoroczna akcja w Skołyszynie pokazała, że lokalna społeczność – choć rzadko odwiedza stałe punkty poboru krwi – chętnie odpowiada na tego typu inicjatywy. W poprzednich edycjach udział brało nawet około 50 osób. I tym razem udało się uzbierać „fajny litraż”, który pomoże uratować niejedno życie.
Uczestnicy wydarzenia mogli liczyć nie tylko na poczęstunek – kawę, herbatę i słodkie upominki – ale również na możliwość skorzystania z profilaktyki zdrowotnej. W ramach akcji dostępne były m.in. specjalne gogle symulujące stan po zażyciu dopalaczy. Z porad specjalistów w zakresie profilaktyki korzystali m.in. uczniowie lokalnych szkół.


© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy.