Gabriela Polak z Jasła, młoda aktorka, która nie tak dawno temu stawiała pierwsze kroki na scenie, dziś wspomina niezapomniane chwile spędzone na planie filmu „Stańczyk”. Filmową opowieść wyreżyserował Piotr Jaworski, a producentem jest Telewizja Polska. Historia Gabrieli, to przykład na to, jak niespodziewane wydarzenia mogą zmienić życie. Jak mówi, jej przygoda z aktorstwem rozpoczęła się od jednego telefonu, który okazał się przełomem w karierze.
Pewnego deszczowego wieczoru Gabriela odebrała telefon od znajomej, informującej ją o castingu do roli królowej Bony. Początkowo nie zdawała sobie sprawy, że chodzi o projekt jednej z wiodących stacji telewizyjnych. Zdecydowała się na zgłoszenie, nie oczekując zbyt wiele. – Nawet nie spodziewałam się żadnej odpowiedzi. A jednak, kolejnego deszczowego wieczoru dostałam telefon od pani producent, zapraszający mnie na plan zdjęciowy – mówi Gabriela. Ta chwila była dla niej jak katapultowanie w kosmos. – Euforia mieszała się z niepewnością, ale też radością i przerażeniem – wspomina.

Kroki na planie filmowym
Praca na planie filmu różni się znacznie od sesji zdjęciowych. Młoda aktorka, która początkowo nie była pewna, jak odnajdzie się w środowisku zawodowych aktorów, szybko przekonała się, jak ważna jest współpraca i wzajemne wsparcie. – Na planie filmowym nie jesteś tylko odpowiedzialny za siebie, ale za współpracę z innymi aktorami. To wszystko wymaga pełnej synchronizacji, by osiągnąć zamierzony efekt – tłumaczy. Praca zaczyna się od dokładnego zaplanowania scen, które aktorzy mają odegrać, a przerwy między kolejnymi ujęciami to czas na omówienie szczegółów. Reżyser Piotr Jaworski dbał o to, by każdy element był dopracowany, a Gabriela starała się jak najlepiej przygotować zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Wrażenia z pracy na planie „Stańczyka”
Młoda aktorka z sentymentem wspomina każdy dzień spędzony na planie „Stańczyka”. Choć na początku obawiała się, że nie poradzi sobie wśród profesjonalistów, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. – Nikt nie dał mi poczuć się mniej kompetentną. Cały zespół przyjął mnie ciepło, a atmosfera na planie była wspaniała. Gdy po tygodniu pożegnałam się z tymi ludźmi, czułam, jakbym rozstawała się z rodziną – mówi aktorka.

Zrealizowane marzenie
Czas spędzony na planie „Stańczyka” stał się dla Jaślanki spełnieniem marzenia, które nosiła w sercu od dziecka. Wspomina, jak w trudnym okresie swojego życia, gdy trudno było jej marzyć, znalazła koło teatralne i recytatorskie, które zapaliło w niej miłość do aktorstwa. – Jestem niezmiernie wdzięczna za tę szansę, którą otrzymałam, za wszystkich, którzy wierzyli we mnie i wspierali mnie w moich pierwszych krokach na scenie – mówi Gabriela, nie zapominając o ważnym wsparciu, które otrzymała od pani Bożeny Cieślik, Bożeny Gogosz oraz siostry Kariny Pawłowskiej z jasielskiego „Ekonomika”.
Przyszłość kariery aktorskiej
Choć Gabriela nie planuje z góry swojej dalszej kariery, ma świadomość, że świat artystyczny to niełatwa droga. – To trudny kawałek chleba, pełen konkurencji. Ale nie traktuję tego jako główny cel w życiu, raczej jako małe, prywatne sacrum – wyjaśnia. Dla niej aktorstwo to pasja, a ona sama poza kamerą to po prostu osoba, która stawia pierwsze kroki w tym zawodzie, starając się cieszyć każdą chwilą.
TUTAJ MOŻNA OBEJRZEĆ FILM: https://vod.tvp.pl/filmy-dokumentalne,163/stanczyk,1787462
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy.