Urodziła się 10 grudnia 1930 roku w Dobryni (gm. Dębowiec). Miała siostrę i pięciu braci. Bóg wybrał ją, by poświęciła swoje życia modlitwie. – Pan Jezus obdarzył mnie łaską wielkiego zaufanie Jego miłości – podkreśla siostra Maria Franciszka Rodak.
W duchu dziękczynienia i radości wspólnota sióstr wizytek w Jaśle świętowała 13 grudnia jubileusz 70-lat ślubów zakonnych s. Marii Franciszki Rodak VSM. Mszę św. w intencji czcigodnej Jubilatki odprawił o godz. 7:00 ks. Stanisław Mularz, kapelan klasztoru. W homilii podkreślił znaczenie znaku, jakim jest dla współczesnego człowieka przeżywany tak piękny jubileusz i sama profesja zakonna. – Jeżeli Bóg uzdalnia człowieka do takiej miłości, to znaczy, że On kocha nas jeszcze bardziej – mówił celebrans. Po Mszy św. Czcigodna Jubilatka spotkała się w rozmównicy z licznie przybyłą rodziną.
Siostra Maria Franciszka urodziła się 10 grudnia 1930 r. w Dobryni, w wielodzietnej rodzinie. Wybuch II wojny światowej przerwał jej edukację. Do klasztoru wstąpiła w 1952 r. Pierwsze śluby złożyła 13 grudnia 1954 r. – w dniu wspomnienia śmieci świętej Założycielki Zakonu Nawiedzenia NMP, Matki Joanny Franciszki de Chantal.
Któż jak Bóg!
– Wyczytałam w książeczce do nabożeństwa, że przed wyborem drogi życia trzeba odbyć spowiedź generalną. W niedługim czasie po jej odprawieniu Opatrzność Boża postawiła mnie przed wyborem: Bóg czy człowiek. Zdecydowanie w duszy powiedziałam: Któż jak Bóg! Duch Święty sprawił, że wszystkie światowe przyjemności mi zobojętniały. Tęskniłam tylko za Panem Jezusem – wspomina czcigodna Jubilatka, kiedy jest pytana o historię swojego powołania.

„Dziękuję Bogu za tę niezasłużoną łaskę”
Raz przyszła na odpust Najświętszego Serca Jezusa do kościoła sióstr wizytek na jasielskiej Górce. Ogarnęła ją wówczas taka radość, że postanowiła zostać zakonnicą w tym klasztorze. – Pan Jezus obdarzył mnie łaską wielkiego zaufanie Jego miłości. I jestem klasztorze do dziś. Życie modlitwy, pracy i codzienne ofiary składane za cały świat dają mi szczęście. Całym sercem dziękuję Bogu za tę niezasłużoną łaskę – podsumowuje s. Maria Franciszka.
Praca i modlitwa
Większość życia zakonnego s. Maria Franciszka pracowała ofiarnie w ogrodzie i gospodarstwie klasztornym. Gdy zaczęła podupadać na zdrowiu, pomagała w kuchni. Obecnie wspomaga wspólnotę modlitwą i ofiarą cierpienia. – Nadal wiernie uczestniczy we wszystkich modlitwach i ćwiczeniach zakonnych. Nie opuszcza ją dobry humor. Z pogodą znosi ograniczenia i dolegliwości związane z wiekiem, zawsze wdzięczna za każdą pomoc – opisuje s. Joanna F. Węgrzyn.
Modli się o nowe powołania
Gdy choroba nasilała się, z ufnością przyjęła sakrament chorych i przygotowywała się do ostatniej drogi, jednak kryzys minął i s. Maria Franciszka doczekała swego kolejnego jubileuszu. Gorliwie modli się o nowe powołania, by nie zabrakło tych, które ją zastąpią w czuwaniu przy Sercu Jezusa i Jego Matki.
oprac. s. Joanna F. Węgrzyn VSM/red
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy.