– Wykonywałem pracę, którą mi zlecono. Nie zastanawiałem się nad tym, czy ten filar można wyburzać – mówił przed Sądem Rejonowym w Jaśle 48-letni świadek, który zniszczył filary podtrzymujące strop bloku przy ulicy Metzgera 10 w Jaśle.
Przed Sądem Rejonowym w Jaśle odbyła się kolejna rozprawa w sprawie dramatu, jaki rozegrał się w październiku 2021 roku w bloku przy ulicy Metzgera 10. Przed sądem zeznawali biegli psychiatrzy, którzy wydali opinię na temat oskarżonego. Pojawił się też jeden ze świadków, mężczyzna, który burzył filar podtrzymujący konstrukcję bloku.
Łukaszowi G. właścicielowi lokalu na parterze bloku przy ulicy Metzgera 10 w Jaśle grozi do 8 lat więzienia. Mężczyzna jest oskarżony o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zawalenia bloku. Treść opinii psychiatrycznej oraz zeznania biegłych z zakresu psychiatrii dotyczące oskarżonego Łukasza G. zostały utajnione. Opinia publiczna nie pozna szczegółów zdrowia psychicznego oskarżonego. Utajnienie wystąpiło na wniosek obrońców, którzy powoływali się na ważny interes prywatny oskarżonego.
Świadek tłumaczył, że oskarżonego zna od jakichś 14 lat. – Na ulicy Towarowej prowadziłem hurtownie opakowań, a on prowadził działalność gastronomiczną. Kupował ode mnie opakowania – opisywał 48-letni mężczyzna początek znajomości z Łukaszem G. Później – jak relacjonował przed sądem – wyjechał za granicę, gdzie pracował w budowlance. Świadek zajmował się m.in. wykańczaniem wnętrz, układaniem płytek, szpachlowaniem ścian. Po powrocie do kraju z Niemiec kontynuował prace w branży budowlanej.
– Oskarżony mówił, że kupuje lokal i pytał czy pomogę mu przy pracach remontowych i wykończeniowych. Zgodziłem się i pierwsze prace jakie zacząłem wykonywać były przy elewacji, później układałem płytki na schodach wejściowych do budynku. Później robiłem sufit i ściany z regipsu. Inni, którzy tam pracowali wyburzyli ściankę działową, która znajdowała się przy wejściu po prawej stronie – mówił przed sądem świadek. Zaznaczał, że prace wykonywał bez umowy i pracował na godziny. – Przychodziłem wtedy, jak miałem czas – wspominał 48-letni budowlaniec.
"Wyburzanie filara trwało dzień"
Józef W. zeznawał przed sądem, że roboty były wykonywane na tzw. „gębę”. – Oskarżony przychodził, mówił co należy zrobić i my to wykonywaliśmy. Kiedy skuwaliśmy płytki na posadzce to przyjechał i powiedział, że ma osobę chętną na lokal, ale potrzebuje więcej przestrzeni i potrzebuje usunąć filar. Nigdy wcześniej takich robót nie wykonywałem – opowiadał świadek. Opisywał, że wziął młot udarowy, który dostarczył oskarżony do kucia płytek i zaczął skuwać filar. –Wyburzanie filaru trwało jeden dzień – mówił przed sądem 48-latek.
Wspominał, że na drugi dzień po godz. 16 przyszedł nieznany mężczyzna, po czym po chwili przyjechała policja i nakazała wstrzymać pracę. – Później przyszli inni ludzie, w tym m.in inspektor nadzoru budowlanego i nakazali wszystko poukładać oraz pozostać w lokalu do czasu jego zamknięcia – wspominał świadek. Dlaczego 48-latek, który kilka lat pracował już w branży budowlanej zaczął niszczyć żelbetonowy filar, który podtrzymywał konstrukcję bloku?
"Odcinałem elementy zbrojenia"
Oskarżony powiedział, żebym sprawdził czy przywieziony przez niego młot do płytek nadaje się do wyburzenia filaru. W filarze były druty. – Odcinałem te elementy zbrojenia – mówił przed sądem mężczyzna. Dopytywany o wykształcenie w budowlance zaznaczył, że nie robił nigdy żadnych kursów czy uprawnień.
Po zakończeniu przesłuchania sędzia Bożena Wilisowska-Gołąbek poprosiła pełnomocników biorących udział w postępowaniu o zgłaszanie wniosków dowodowych i zaznaczyła, że proces powoli będzie zmierzał w kierunku zakończenia. Na kolejnej rozprawie zostanie przesłuchany trzeci z mężczyzn, który pracował w lokalu przy Metzgera 10. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.
Postawieni pod ścianą
– Mam odczucie, że obrona dąży do maksymalnego przedłużenia procesu. Znając inne sprawy oskarżonego, będzie dążyła do udowodnienia, że był niepoczytalny w momencie zaistnienia tego zdarzenia i w związku z tym sprawa zostanie umorzona – obawia się Jacek Wójcik, mieszkaniec bloku przy ul. Metzgera 10. Wspólnie z kilkorgiem innych mieszkańców pojawił się na rozprawie. Ponad 30 osób, które zamieszkują w budynku są w procesie oskarżycielami posiłkowymi. Wspólnota mieszkaniowa przy Metzgera 10 w Jaśle dąży do odzyskania od Łukasza G. kwoty 90 tysięcy złotych, które wydano na zabezpieczenie lokalu i odbudowę filaru.
– Oprócz tego wszyscy mieszkańcy przez półtora miesiąca nie mieli dostępu do własnych lokali, więc ponosiliśmy też koszty związane z bieżącymi opłatami za te lokale. Uznaliśmy, że mimo takiej sytuacji, mimo tego, że nie możemy korzystać, będziemy solidarnie płacić na utrzymanie – podkreśla Wójcik. Mieszkańcy liczą, że proces karny niebawem się zakończy i będą mogli dochodzić odszkodowania na drodze postępowania cywilnego.