W siedzibie Polskiej Agencji Prasowej przy ulicy Brackiej w Warszawie pojawił się europoseł Bogdan Rzońca. – Pilnujemy PAPu! I tak będzie do końca! Zwyciężymy! Prawda jest w NAS! – napisał polityk w mediach społecznościowych.
We wtorek, 19 grudnia, Sejm podjął uchwałę w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej Posłowie. Od tego czasu politycy Prawa i Sprawiedliwości, obecnej opozycji uważają, że nowe władze Polskiej Agencji Prasowej oraz Telewizji Publicznej zostały wybrane niezgodnie z prawem. Parlamentarzyści rozpoczęli tzw. interwencję poselską i przez całą dobę przebywają w siedzibie Agencji.
Były premier w PAP
W siedzibie Agencji przy Brackiej w piątek pojawił się Jarosław Kaczyński wraz z byłym premierem Mateuszem Morawieckim. Mówił dziennikarzom, że nie zgadza się na zmiany. – To całkowita uzurpacja – mówił o wydarzeniach w mediach publicznych Kaczyński w rozmowie z dziennikarzem Telewizji Republika. – Mamy do czynienia też z ludzkimi dramatami. Ludzie są wyrzucani z pracy, są terroryzowani, szantażowani. To, co robi ekipa Tuska, to jest coś naprawdę nieludzkiego i to z całą świadomością, tuż przed świętami – skwitował szef PiS dla Telewizji Republika. W podobnym tonie wypowiadał się Morawiecki. Po kilku godzinach opuścili budynek.
Pracownicy chcą zmian
Z kolei pracownicy PAPu w piątek wydali oświadczenie, w którym napisali, że przez ostatnie osiem lat ich praca podlegała cenzurze. – Uważamy, że normalność ta została w ostatnich latach stłamszona, ograniczona, co uniemożliwiło wielu z nas dalszą pracę, a pozostałym w dojmującym stopniu ją utrudniło. Polityczny nadzór czy też dozór w Agencji przyczynił się do zmian, z którymi nie sposób się pogodzić – czytamy w dokumencie, który podpisało ponad 100 pracowników Polskiej Agencji Prasowej. Napisali też: Chcemy normalnie pracować – bez cenzury i nacisków „oficerów politycznych”. Pełna treść ich oświadczenia poniżej.
Stanowisko pracowników PAP SA wobec kryzysu w Agencji:
Jako obecni i byli dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej wyrażamy poparcie dla działań mających na celu przywrócenie normalności, czyli standardów profesjonalnego dziennikarstwa, od których Agencja w ostatnich latach drastycznie się oddaliła. Protestujemy przeciwko obecności posłów jakiejkolwiek opcji w siedzibie PAP, jeśli nie służy to udzieleniu nam wywiadu, ale politycznej walce i budowaniu ich kapitału politycznego.
Chcemy powrotu normalności
Za normalność uważamy codzienną pracę polegającą na dostarczaniu rzetelnych i bezstronnych informacji na temat sytuacji w naszym kraju i na świecie. O życiu politycznym, społecznym, gospodarczym, kulturalnym, naukowym czy sportowym. Za normalność uważamy sytuację, w której nasze depesze są godnym zaufania tworzywem lub punktem odniesienia dla innych mediów, albo wręcz gotowym produktem do publikacji przez nie. Uważamy, że normalność ta została w ostatnich latach stłamszona, ograniczona, co uniemożliwiło wielu z nas dalszą pracę, a pozostałym w dojmującym stopniu ją utrudniło. Polityczny nadzór czy też dozór w Agencji przyczynił się do zmian, z którymi nie sposób się pogodzić.
Cenzura w PAP była faktem
Polityczny dozór przyniósł cenzurę i propagandę w Codziennym Serwisie Informacyjnym PAP, który – jest głównym produktem Agencji. Szczególnie zaś było to widoczne w otwartym serwisie pap.pl. Serwis PAP jest dowolnie pojemny, co umożliwiło wielu z nas pracę nad zapewnianiem treści zgodnych ze standardami profesjonalnego dziennikarstwa agencyjnego. Propaganda sączyła się głównie w postaci dodatkowych depesz, zapewnianych przez dotychczasowe kierownictwo, zgodnie z bieżącymi oczekiwaniami politycznymi. Cenzura w PAP była w ostatnich latach faktem. Czasem stosowano ją brutalnie – blokując lub wycofując depesze dotyczące niewygodnych dla władzy tematów, czasami w sposób bardziej zawoalowany. Powszechna była metoda, stosowana w przypadku informacji dotyczących polityków dotychczasowej władzy – polegająca na ich obróbce przez dyspozycyjnych redaktorów w sposób odwracający sens informacji. W publikowanych depeszach najpierw politycy władzy przedstawiali swoje stanowisko, dopiero potem – jako pretekst – relacjonowano krótko istotę informacji. Czasem depesze były „patroszone” z istotnych informacji, co zmieniało ich wydźwięk i sens. Dziennikarze PAP zadający politykom zasadne, ale politycznie niewygodne pytania, byli odsuwani od obowiązków.
Jakość serwisu spadała
Tego typu działania wielokrotnie powodowały spory i wycofywanie podpisów przez autorów. Pojawiały się depesze bez podpisu, bądź podpisywane tylko przez dyspozycyjnych redaktorów. Maile z prośbą o wyjaśnienia czy skargami na przeinaczenie depesz bez wiedzy i zgody autorów pozostawały bez odpowiedzi kierownictwa Agencji. Wielu szanowanych dziennikarzy wobec takich praktyk odeszło. Byli zastępowani innymi. Spadła jakość serwisu. Dziennikarzy w jakikolwiek protestujących przeciw takim działaniom dotykały nieprzyjemne konsekwencje. W Agencji pozostaje liczna grupa pracowników pozostająca bez podwyżek – poza wynikającymi ze wzrostu płacy minimalnej – od kilku lat, niezależnie od wysokiej inflacji. Wielu z nas pracuje lub też pracowało w Agencji kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Mamy świadomość nieuniknionych zmian politycznych w kraju, ale oczekujemy maksymalnego ograniczenia ich wpływu na bieżącą, potrzebną pracę Polskiej Agencji Prasowej.
Chcemy normalnie pracować – bez cenzury i nacisków „oficerów politycznych”.
Jako obecni i byli dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej wyrażamy poparcie dla działań mających na celu przywrócenie normalności, czyli standardów profesjonalnego dziennikarstwa, od których Agencja w ostatnich latach drastycznie się oddaliła. Protestujemy przeciwko obecności posłów jakiejkolwiek opcji w siedzibie PAP, jeśli nie służy to udzieleniu nam wywiadu, ale politycznej walce i budowaniu ich kapitału politycznego.
Chcemy powrotu normalności
Za normalność uważamy codzienną pracę polegającą na dostarczaniu rzetelnych i bezstronnych informacji na temat sytuacji w naszym kraju i na świecie. O życiu politycznym, społecznym, gospodarczym, kulturalnym, naukowym czy sportowym. Za normalność uważamy sytuację, w której nasze depesze są godnym zaufania tworzywem lub punktem odniesienia dla innych mediów, albo wręcz gotowym produktem do publikacji przez nie. Uważamy, że normalność ta została w ostatnich latach stłamszona, ograniczona, co uniemożliwiło wielu z nas dalszą pracę, a pozostałym w dojmującym stopniu ją utrudniło. Polityczny nadzór czy też dozór w Agencji przyczynił się do zmian, z którymi nie sposób się pogodzić.
Cenzura w PAP była faktem
Polityczny dozór przyniósł cenzurę i propagandę w Codziennym Serwisie Informacyjnym PAP, który – jest głównym produktem Agencji. Szczególnie zaś było to widoczne w otwartym serwisie pap.pl. Serwis PAP jest dowolnie pojemny, co umożliwiło wielu z nas pracę nad zapewnianiem treści zgodnych ze standardami profesjonalnego dziennikarstwa agencyjnego. Propaganda sączyła się głównie w postaci dodatkowych depesz, zapewnianych przez dotychczasowe kierownictwo, zgodnie z bieżącymi oczekiwaniami politycznymi. Cenzura w PAP była w ostatnich latach faktem. Czasem stosowano ją brutalnie – blokując lub wycofując depesze dotyczące niewygodnych dla władzy tematów, czasami w sposób bardziej zawoalowany. Powszechna była metoda, stosowana w przypadku informacji dotyczących polityków dotychczasowej władzy – polegająca na ich obróbce przez dyspozycyjnych redaktorów w sposób odwracający sens informacji. W publikowanych depeszach najpierw politycy władzy przedstawiali swoje stanowisko, dopiero potem – jako pretekst – relacjonowano krótko istotę informacji. Czasem depesze były „patroszone” z istotnych informacji, co zmieniało ich wydźwięk i sens. Dziennikarze PAP zadający politykom zasadne, ale politycznie niewygodne pytania, byli odsuwani od obowiązków.
Jakość serwisu spadała
Tego typu działania wielokrotnie powodowały spory i wycofywanie podpisów przez autorów. Pojawiały się depesze bez podpisu, bądź podpisywane tylko przez dyspozycyjnych redaktorów. Maile z prośbą o wyjaśnienia czy skargami na przeinaczenie depesz bez wiedzy i zgody autorów pozostawały bez odpowiedzi kierownictwa Agencji. Wielu szanowanych dziennikarzy wobec takich praktyk odeszło. Byli zastępowani innymi. Spadła jakość serwisu. Dziennikarzy w jakikolwiek protestujących przeciw takim działaniom dotykały nieprzyjemne konsekwencje. W Agencji pozostaje liczna grupa pracowników pozostająca bez podwyżek – poza wynikającymi ze wzrostu płacy minimalnej – od kilku lat, niezależnie od wysokiej inflacji. Wielu z nas pracuje lub też pracowało w Agencji kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Mamy świadomość nieuniknionych zmian politycznych w kraju, ale oczekujemy maksymalnego ograniczenia ich wpływu na bieżącą, potrzebną pracę Polskiej Agencji Prasowej.
Chcemy normalnie pracować – bez cenzury i nacisków „oficerów politycznych”.