Dzisiaj pszczelarze zrzeszeni w Powiatowym Kole Pszczelarzy w Jaśle obchodzą swoje święto. Wydarzenie rozpoczęło się mszą świętą w kościele parafialnym w Warzycach. Po eucharystii pszczelarze udali się obiad i wspólne rozmowy do Zajazdu Irys. W krótkiej rozmowie szef powiatowego Koła Pszczelarzy podsumował miniony rok.
Grzegorz Michalski: Jaki był ten rok dla pszczelarzy?
Sławomir Piotrowski, Prezes Powiatowego Koła Pszczelarzy w Jaśle: Ten rok był kiepski. Co ileś lat powtarzają się cykliczne, lepsze lata, raz gorsze. Ten rok zaliczamy do kiepskich, poza tym bardzo dużo pszczół nam ginie. Nie znamy przyczyny, ale tak się dzieje w przyrodzie.
W porównaniu do tego poprzedniego roku czy jeszcze wcześniej to był rok bardzo zły.
Zły. Poprzednie lata były bardzo dobre. Ten niestety się nie popisał.
Jaka była średnia ilość miodu z jednego ula?
W ubiegłych latach na naszym terenie to bywało nawet 20 litrów z ula, a teraz 5 litrów to dobra cyfra. Tegoroczne zbiory są bardzo słabe, składa się na to wiele przyczyn.
Czyli zdarzało się pewnie i tak, że niektórzy pszczelarze w tym roku nie skosztowali swojego miodu?
Tak, tak tak się złożyło. I tak jak powiedziałem, jest bardzo duży spadek rodzin pszczelich i bardzo wielu pszczelarzy wiosnę powita bez pszczółek.
I mimo tego, że czasem jest taki rok jak teraz, że tego miodu nie ma, to łatwo być pszczelarzem?
Pszczelarzem jest być coraz trudniej. Jak zaczynałem takie amatorskie pszczelarzenie w szkole podstawowej, to wtedy nie trzeba było wiele wiedzieć. Teraz pszczelarz musi posiadać naprawdę dużą wiedzę, żeby sobie samemu poradzić. Poza tym jest dużo chorób, które dawniej się nie pojawiały. Te choroby dziesiątkują nam całe pokolenia pszczół. Do tego dochodzi niszczenie i zatruwanie środowiska przez ludzi. To wszystko wpływa na ekosystem pszczoły miodnej.
W naszym regionie jest dużo pszczelarzy?
W województwie podkarpackim tych pszczół nie jest za dużo. Są inne regiony, jak lubelskie, śląskie czy mazowieckie, gdzie tych pszczół przypadających na kilometr kwadratowy jest więcej. U nas jesteśmy na średnim krajowym poziomie.
Jakby pan przekonał osoby, które szukają miodu do tego, żeby ten miód kupili u pszczelarza, a nie w dyskontach czy sklepach spożywczych?
To trudna sprawa, bo dzisiaj wszyscy biegają za pieniążkiem i idą do dyskontów, bo tam jest niska cena. Jakoś ludzie nie chcą przyjąć do wiadomości, że ten sklepowy miód ma na etykiecie napis, że pochodzi z państw spoza Unii Europejskiej. Co to znaczy? To znaczy, że przyjeżdża z państw dalekiego wschodu. Największym producentem są Chiny. Dostarczają do nas ogromne ilości miodu, a Chińczycy nie przestrzegają żadnych reguł sanitarnych. Na nas Unia Europejska wymusza pewne standardy. Miód u pszczelarza jest droższy, ale jest to miód prawdziwy.
Mówi się często, że miód ma lepsze właściwości, niż lekarstwa i jest też skutecznym sposobem na odporność
Można powiedzieć, że w miodzie jest – w pozytywnym znaczeniu – cała tablica Mendelejewa. Tych dobrych związków chemicznych, które nam pomagają jest mnóstwo. Najwięcej ma kit pszczeli, które ma ogromne właściwości septyczne. Sprawdziłem to już i na sobie i na własnym dziecku. Kit pszczeli leczy większość mikrobów, które szkodzą organizmowi.