Najpierw zatankował paliwo na stacji w Kołaczycach, potem spowodował kolizję i próbował uciec. Świadkowie, którzy poinformowali nas o zdarzeniu byli jednak na tyle czujni, że nie pozwoli, by mężczyzna pozostał bezkarny.
Do zdarzenia doszło w niedzielę około godziny 18. Młody mężczyzna zatankował paliwo na stacji Orlen w Kołaczycach i bez płacenia odjechał. Po kilkuset metrach stracił panowanie nad pojazdem, uderzył w drzewo, a jazdę zakończył w przydrożnym rowie. Świadkowie zdarzenia widząc cała zajście podeszli do samochodu, ale mężczyzna próbował się oddalić. W ujęciu pijanego kierowcy pomógł zespół ratownictwa medycznego, który akurat tamtędy przyjeżdżał.
Powiadomiona o sprawie policja szybko pojawiła się na miejscu i po zbadaniu alkomatem potwierdziła przypuszczenia świadków: mężczyzna prowadzący land rovera był pijany, miał ponad 2 promile alkoholu. Teraz za swoje zachowanie odpowie przed sądem.
Za jazdę w stanie nietrzeźwości grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności, zakaz prowadzenia pojazdów do 10 lat, wysoka grzywna oraz podanie do publicznej wiadomości danych osobowych i wizerunku.